Akcja... oswajamy lektury!
wtorek, 3 września 2013
Najstarsze książki w mojej domowej biblioteczce :)
32 komentarze:
Polityka prywatności
Korzystanie ze strony "Esa Czyta" jest jednoznacznym wyrażeniem zgody na przetwarzanie danych osobowych zgodnych z art. 13 o Ochronie Danych Osobowych. Jednocześnie każda osoba ma prawo do dostępu do treści swoich danych osobowych oraz prawo ich poprawienia w razie potrzeby. Udział w konkursach organizowanych przez stronę Esa Czyta wiąże się jednoznaczne z dobrowolnym podaniem danych osobowych i oświadczeniem, że są one podane zgodnie z prawdą. Dane podane w konkursie są przetwarzane wyłącznie w celach konkursowych tzn. publiczne ogłoszenie zwycięzcy konkursu oraz późniejszego przesłania nagrody konkursowej. Oświadczenie: Oświadczam, że zapoznałem/am się z treścią klauzuli informacyjnej oraz informacją o celu i sposobach przetwarzania danych osobowych strony "Esa Czyta" oraz prawie dostępu do treści swoich danych i prawa ich poprawiania.
Ja niestety nie mam takich cudeniek.
OdpowiedzUsuńJack London "Martin Eden" - 1954 r. Najwięcej "starych" książek w mojej domowej biblioteczce pochodzi właśnie z okresu 1950 - 1980.
OdpowiedzUsuńAle takich kwiatków, jak u Ciebie ... oj nie ma, nie ma :):)
Oo! Ja co jakis czas robie przeglad. Lubie odkrywac ksiazki nawet dosc mlode na nowo ;)
OdpowiedzUsuńJa niestety nie mam w swojej biblioteczce takich skarbów, jak Twoje, ale ostatnio nałogowo odwiedzam antykwariaty (również internetowe) więc myślę, że ta sytuacja dość szybko ulegnie zmianie;). Moja najciekawsza przygoda związana z przeglądaniem/uzupełnianiem biblioteki wiąże się z wycieczką na strych po ozdoby świąteczne. W jednym z kartonów znalazłam kilkadziesiąt książek, z których najstarsza została wydana w 1952 roku. Wiem, że to żaden rekord, ale ta powieść zajmuje honorowe miejsce w mojej biblioteczce i z niecierpliwością czeka na swoje starsze koleżanki, które mam zamiar w najbliższym czasie zdobyć:).
OdpowiedzUsuń1903 rok wow :D U mnie najstarsze pochodzą z lat 50 :) Takie rodzinne historie są świetne, nawet mnie zaciekawiło kto z Twojej rodziny uczył się cyrylicy w niemieckim atlasie! Może oddaj część z tych książek do introligatora? Przetrwają trochę dłużej ;-)
OdpowiedzUsuńP.S. Fajne paznokcie :D
Niestety nie mam pojęcia kto tej cyrylicy się uczył :) Nie jestem nawet pewna, czy był to ktoś z mojej rodziny, bo co do historii starych książek, to nigdy nic nie wiadomo :)
UsuńCyrylicy uczy się na polonistyce:) Przynajmniej u nas mieliśmy taki przedmiot jak SCS (język staro-czerkiewno-słowiański), więc książka (atlas) godna pozazdroszczenia:):)
UsuńTeż będę miała teraz SCS :) Ale to skoro cyrylica to się nie boję, bo rosyjskiego uczyłam się w liceum :)
UsuńJa również uczyłam się rosyjskiego, przez 9 lat (w tym na studiach), i faktycznie, znajomość rosyjskiego bardzo, bardzo ułatwia naukę SCS-u, ale oczywiście język SCS to nie j. rosyjski, żeby nie mylić:)
UsuńWiadomo :)
UsuńNiektóre roczniki imponujące... Ja mam wydanie przedwojenne Pana Tadeusza w skórzanej oprawie i to jest chyba najstarszy egzemplarz :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę :) Ja nie mam książki w skórzanej oprawie... :(
UsuńU mojej babci pełno takich ksiażek, będe musiała kiedys przeglądnąć.
OdpowiedzUsuńJa mam najstarszą książkę z 1910 r., w skórzanej oprawie. Dobry pomysł na post.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że z lat 50-tych mam najstarszy egzemplarz. Ciekawy post i nabytki :) Obejrzałam z przyjemnością :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZ tego co wiem, najstarszą książkę jaką posiadam jest z 1932 roku i 1949 :) Może trochę nie na temat, masz śliczną marynarkę. Można wiedzieć, gdzie ją kupiłaś? :)
OdpowiedzUsuńOj niestety nie pamiętam, ale chyba jakiś mały sklepik :)
UsuńJa nawet nie wiem, jakie mam najstarsze:)
OdpowiedzUsuńFajny pomysł, sam tak swojego czasu przejrzałem swoją domową bibliotekę i mogę jedynie także zachęcić innych do takich poszukiwań, bo można znaleźć naprawdę wspaniałe perełki.
OdpowiedzUsuńmoją ukochaną książką z domowej biblioteczki jest rozwalająca się Mała Księżniczka :)
OdpowiedzUsuńImponujące :) u mnie najstarsze pozycje są z lat 30 :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, że masz Nędzników :)))
OdpowiedzUsuńZazdroszczę ...
OdpowiedzUsuńNiestety, ja mam bardzo ubogą biblioteczkę w domu, bo zwyczajnie nie mam miejsca, na zbieranie książek, korzystam z osiedlowej biblioteki :-)
U mnie w rodzinie nikt poza mną nie czyta, więc nie mam takich zabytkowych książek.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę wszystkich pozycji, uwielbiam stare książki, czasami nawet chodzę do antykwariatu tylko po to, żeby na nie popatrzeć ; )
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać, ale przyznam, że nie tworzę "biblioteczek". Wolę wypożyczyć z biblioteki albo od kogoś, przeczytać i oddać. Aby poszukać egzemplarzy, które posiadają łądnych parę lat, musiałabym przejrzeć biblioteczkę moich rodziców, ale wątpię, aby były tam takie perełki jak u Ciebie.
OdpowiedzUsuńCiekawy temat na wpis. Moją najstarszą książką w domowej biblioteczce jest "Książę i Żebrak", którą moja mama dostała na swoją pierwszą komunię.
OdpowiedzUsuńkolodynska.pl
"Nędzników" z tego wydania, które pokazałaś mam teraz w domu z biblioteki, właśnie biegnę po 2 tom.
OdpowiedzUsuńU mnie większość książek jest z lat 50-tych i uwielbiam te, które przywiozłam z domu babci po jej śmierci bo są takie... babcine - "Krzysia Bezimienna", czy "Godzina pąsowej róży", dużo wspomnień i czaru wakacji u babci z książką na ganku <3 Najstarsza jest za to książka o Piłsudskim - "Pierwszy Żołnierz Odrodzonej Polski" Stefana Hincza z 1932 roku. Stoi u mnie na półce razem z innymi starymi książkami.Z resztą wesoła sprawa - przeprowadziliśmy się z mniejszego domu do większego kilka lat temu, a książki jak się nie mieszczą w domu, tak się nie mieszczą, a ja kupuję nowe, przezornie i konspiracyjnie zostawiając je w mieszkaniu w Krakowie. Od starych książek za to dużo bardziej wolę... stare pocztówki i zdjęcia - przedwojenne zdjęcia rodzinne, czy zdjęcie kupione na pchlim targu, które teraz stoi na biurku i inspiruje mnie do pisania. No i pocztówki, ostatnio kupiłam jedną z 1922 i 1925 roku. Cudeńka <3
Pozdrawiam bardzo serdecznie!
M.
Ciekawy pomysł na post, hm... niech pomyślę. Moja ciocia ma książkę z 1890 roku bodajże, jeszcze pisana starą ortografyą ;P A u mnie w domu? Raczej staroci nie ma. Ot, kilka starych kryminałów z lat 60-70, lektury i literatura piękna, całe serie Nałkowskiej, Żeromskiego, troszkę literatury obozowej... Ale raczej nic, czym można by się pochwalić :)
OdpowiedzUsuńJa poluję na takie okazy w antykwariatach bo można tam zdobyć prawdziwe perełki za stosunkowo niewielkie pieniądze. Też mam kilka okazów z początku XX wieku, głównie jest to klasyka polska. Jestem z nich bardzo dumna. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOglądając vlogi zawsze się zastanawiam dlaczego człowiek przed kamerą nagle sztywnieje ... Tobie w miarę udaje się to opanować :)
OdpowiedzUsuńMi udało się znaleźć w domu dziadków jakąś niemiecką encyklopedię z XIX w. (nie pamiętam który rok) - podobno jest warta dobre pieniądze! :O
Pozdrawiam!
też zajrzałam do swojej domowej biblioteczki i znalazłam zakurzone, rozpadające się wydanie " Lalki" B. Prusa, które teraz dumnie prezentuję w moim pokoju ;)
OdpowiedzUsuń