czwartek, 31 października 2013

Upiorna noc z książką! :)

Halloween można lubić albo i nie :) W każdym razie stanowi (przynajmniej dla mnie) świetny pretekst, aby się przebrać :D Od baaaardzo długiego czasu chciałam spróbować ucharakteryzować się na Gnijącą Pannę Młodą z filmu Tima Burtona i oto efekt końcowy :) Podobno jestem nie do rozpoznania... :)


Dzisiaj wieczorem mam zamiar poczytać dobry horror i coś mi się wydaje, że chyba pozostanę wierna "Draculi" Brama Stokera, którego mogę czytać w kółko, a i tak mi się nie znudzi i nie przestanie mnie straszyć... :) Chętnie zapoznałabym się również z którąś z książek Stephena Kinga, ale ponieważ nie mam żadnej pod ręką, pewnie skończy się na "Opowieściach niesamowitych z prozy rosyjskiej", które znalazłam na strychu :)

A Wy jakie książki czytacie, kiedy chcecie się bać? :) Macie już na oku jakąś na dzisiejszy wieczór, albo nadchodzące, ponure listopadowe tygodnie?

środa, 30 października 2013

"Obsługiwałem angielskiego króla" czyli mój pierwszy audiobook z serii "Mistrzowie słowa" :)

Tytuł oryginału: "Obsluhoval jsem anglickeho krale"
Tytuł polski: "Obsługiwałem angielskiego króla"
Cykl wydawniczy: "Mistrzowie słowa"
Data wydania: 2007
Wydawnictwo: Agora
Typ: audiobook
Czas trwania: 6h 5m 14s
Czyta: Kazimierz Kaczor
Autor: Bohumil Hrabal - jeżeli chcesz dowiedzieć się o nim czegoś więcej, kliknij TUTAJ.

Treść: Podobno Bohumil Hrabal był pełen kompleksów i nigdy nie uważał siebie za literata. Trudno w to uwierzyć, kiedy sięga się po jego książki. Akcja tej powieści toczy się pod koniec XX w. Jest to opowiedziana w niezwykły sposób historia człowieka, który za cel swojego życia wyznacza sobie bycie bogatym. W wieku 14 lat zaczyna pracować jako pikolak na Dworcu Głównym. Pierwsze pieniądze zarabia, oszukując podróżnych i sprzedając parówki. Powoli, ale z uporem zaczyna wspinać się po szczeblach kariery. Niestety nad powojennymi Czechami pojawia się widmo komunizmu oraz zasady pozbawiania majątku ludzi zamożnych. Powieść „Obsługiwałem angielskiego króla” czyta Kazimierz Kaczor, a nagranie zrealizowano wg adaptacji Polskiego Radia. 

Według Esy: Myślę, że wszyscy dobrze wiemy jak to jest, kiedy bardzo chcielibyśmy poczytać dobrą książkę, a najzwyczajniej w świecie nie mamy na to czasu... Ostatnio cierpiałam ( i zresztą wciąż cierpię) na baaaardzo ograniczony wymiar wolnego czasu, w którym mogłabym spokojnie usiąść w jakimś przytulnym miejscu, zrobić sobie gorącą herbatkę i poczytać... Stwierdziłam, że skoro jak na razie szanse na taki stan rzeczy są niewielkie, postanowiłam wziąć sprawy w swoje miejsce i przyglądnąć się mojemu planowi dnia, próbując znaleźć w nim chociaż odrobinkę czasu na czytanie :) Jak mi poszło? Chyba całkiem nieźle, bo zorientowałam się, że całkiem dużo czasu spędzam w tramwajach i że mogę ten czas w jakiś ciekawy sposób wykorzystać :) Praktycznie od razu pomyślałam o audiobookach, bo nie miałam specjalnej ochoty dodatkowo obciążać mojej torebki. W ten właśnie sposób w moje ręce wpadła powieść Bohumila Hrabala "Obsługiwałem angielskiego króla", czytana przez Kazimierza Kaczora, którego swoją drogą miałam okazję spotkać na tegorocznych Targach Książki w Krakowie :)

Bohumil Hrabal
Moim skromnym zdaniem Bohumil Hrabal należy do grona mistrzów gawędziarskiego stylu, dzięki czemu jego książek nie da się tak po prostu przekartkować i odłożyć na półkę.... Kiedy zdecydujemy się jedynie na zerknięcie na pierwszą stronę powieści, czy też na odsłuchanie "tak na próbę" fragmentu audiobooka, możemy być pewni, że od Hrabala już się nie uwolnimy :) No... Przynajmniej dopóki nie skończymy czytać lub słuchać... :) Wiem, bo podziałało tak na mnie zarówno "Obsługiwałem angielskiego króla", jak i "Zbyt głośna samotność".
Z książką Hrabala opisującą pogoń za marzeniami o wielkich pieniądzach młodego na początku powieści Jana Dite, miałam przyjemność zapoznać się w w wersji audio w interpretacji Kazimierza Kaczora. Muszę się Wam przyznać, że zanim zaczęłam jej słuchać, byłam pełna obaw, ponieważ wiedziałam, że audiobook nie został wzbogacony o odgłosy kroków itp., ale że po nałożeniu słuchawek będę słyszała tylko i wyłącznie głos lektora. Jednego lektora. Jak szybko się przekonałam moje obawy były całkowicie nieuzasadnione, ponieważ nie przypadkowo cała seria nosi tytuł "MISTRZOWIE słowa" :) Kazimierz Kaczor okazał się f e n o m e n a l n y m Janem Dite! Fenomenalnym do tego stopnia, że główny bohater powieści Hrabala chyba już zawsze będzie miał "w mojej głowie" głos pana Kaczora, któremu udało się przenieść mnie w zupełnie inny świat. Przez całe 6h 5m i 14s (czyli dokładnie tyle, ile trwa audiobook), czułam się dokładnie tak, jakby Jan Dite siedział obok mnie i opowiadał mi do ucha historię swojego życia... 

kadr z filmu "Obsługiwałem angielskiego króla"
A jakie jest to jego życie? Czy naprawdę warto wspinać się po drabinie kariery coraz wyżej i wyżej, odwracając głowę od tego, co powinno być dla człowieka najważniejsze? Od prostego kelnera w hotelu "Praga", po milionera... 
Jestem więcej niż pewna, że do "Obsługiawłem angielskiego króla" wrócę jeszcze nie raz. Jeżeli jeszcze nie mieliście okazji odkryć magii prostego, niezwykle uroczego i przede wszystkim przepełnionego mądrością języka Hrabala, nie czekajcie zbyt długo - w końcu dowiecie się w jaki sposób wisielec może uratować komuś życie :)

niedziela, 27 października 2013

17. Targi Książki w Krakowie :) - okiem Esy ^^

Jestem niepocieszona, bo Targi Książki w Krakowie, na które czekałam cały rok, dobiegły końca... :(
Chociaż nie... Zacznę inaczej.
Jestem niepocieszona, ale strasznie ZADOWOLONA. W końcu udało mi się zrobić zdjęcie m. in. z Martyną Wojciechowską i Wojciechem Cejrowskim oraz zebrać autografy i całą masę nowych zakładek do książek! :D < o pokaźnym stosiku katalogów i ulotek nawet nie wspominam> :) Chyba aż do tej pory nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak miło jest zamienić przynajmniej parę słów z osobami, których książki się uwielbia :)
Zapraszam na krótki filmik podsumowujący tegoroczne Targi Książki widziane moimi oczami - zapewniam Was, że nagrywanie w dusznej hali, w pokaźnym tłumie wcale nie było proste, dlatego ograniczyłam się tylko  do pokazania Wam "migawek" różnych rzeczy :)



Ekhm... Ekhm... Z tego miejsca chciałabym również pozdrowić absolutnie wszystkich blogerów i vlogerów, których miałam okazję poznać podczas tegorocznych Targów Książki, a wszystkich tych, z którymi się "rozminęłam" zapewniam, że jeszcze kiedyś będzie okazja się zobaczyć :) Tym bardziej, że podobno rzucam się w oczy :D ^^

z Beatą Pawlikowską

z o. Leonem Knabitem

z Wojciechem Cejrowskim

z s. Anastazją

z Agnieszką Lisak

z Pawłem Leśniakiem

z Martyną Wojciechowską

z Pawłem Olearczykiem

z Teresą Oleś-Owczarkową

z Kazimierzem Kaczorem i Pawłem Piotrowiczem

z Kazimierzem Kaczorem

z Andrzejem Stasiukiem 

z Michałem Rusinkiem




czwartek, 24 października 2013

Soczewka powiększająca do czytania, czyli pomysł na prezent dla naszych babć i dziadków :)


"Soczewka powiększająca znacznie ułatwiająca lekturę. Swobodnie mieści się pod okładką książki i może służyć jako zakładka.  Soczewka jest lekka, wykonana z giętkiego, nietłukącego tworzywa sztucznego, wygodna w użyciu i niezastąpiona dla Czytelników mających problemy ze wzrokiem."


Bardzo często osoby mające problemy ze wzrokiem narzekają na zbyt małą czcionkę w książce, przez co bywają zmuszane albo do zaprzestania czytania, albo do używania co tu dużo mówić nieporęcznej lupy... 
Jeżeli zauważyliście, że Wasi bliscy mają tego typu problemy, mam dla Was ( i oczywiście dla nich) bardzo dobrą wiadomość! :) Jakiś czas temu wydawnictwo M do swojej oferty wprowadziło soczewkę powiększającą, której zadaniem jest pomóc w odczytywaniu małych literek. 
Ponieważ osobiście nie mam tego typu problemów, soczewkę przetestowała moja babcia i... oceniła baaardzo pozytywnie :) Jedynym problemem (przynajmniej dla niej) okazało się trzymanie soczewki "w powietrzu" nad stroną książki przez dłuższy czas... - zaznaczam jednak, że soczewka sama w sobie jest lekka :) Przypuszczam, że po prostu trzeba nabrać wprawy w czytaniu z jej pomocą :)
Wydawnictwo M włączyło ją do swojej oferty z myślą o czytaniu Biblii, dlatego jeżeli jesteście zainteresowani właśnie takim zestawem - zapraszam TUTAJ
Soczewka może okazać się pomocna w czytaniu najróżniejszych książek, dlatego myślę, że warto zwrócić na nią uwagę i sprawić przyjemność szczególnie osobom starszym :)

Soczewkę powiększającą możecie nabyć TUTAJ :)



Za możliwość przetestowania dziękuję wydawnictwu M, jednak fakt ten nie miał wpływu na moją ocenę :)

poniedziałek, 21 października 2013

Przewodnik po miejscach w Krakowie, w których można kupić tanie książki :) - WEDŁUG ESY

Zapraszam Was na na krótki filmik, w którym chciałabym pokazać Wam miejsca, w których najczęściej kupuję tanie jak barszcz książki :) Przypuszczam, że osoby związane z Krakowem raczej nie odkryją dzięki mnie niczego nowego, ale taki przewodnik może przydać się tym z Was, którzy będą w tym pięknym mieście w celach bardziej turystycznych :) Przyjemnego oglądania ! :)



Niby miałam nie kupować nowych książek, ale jak tutaj przejść obojętnie obok pozycji po 1zł i bardzo miłych sprzedawców ? :) Podsumowując - nieplanowane zakupy wzbogaciły moją biblioteczkę o... 35 książek! :D ( z tym, że 12 z nich to dzieła zebrane J. Słowackiego :)
Macie takie swoje ulubione miejsca w okolicach Waszego zamieszkania? :)

sobota, 19 października 2013

"Żyj i pozwól umrzeć" czyli moje pierwsze spotkanie z Jamesem Bondem w wersji książkowej :)

Tytuł oryginalny: "Live and let die"
Tytuł polski: "Żyj i pozwól umrzeć"
Cykl wydawniczy: James Bond 007 / tom II
Pierwsze wydanie: 1954
Pierwsze wydanie polskie: 1991
Moje wydanie: 2008
Stron: 240
Autor: Ian Fleming - jeżeli chcesz dowiedzieć się o nim czegoś więcej, kliknij TUTAJ.

Treść: Piękna, przepowiadająca przyszłość Solitaire jest więźniem (i narzędziem) Pana Byka - mistrza strachu, artysty zbrodni i Barona Śmierci religii voodoo. James Bond nie ma jednak czasu na przesądy, wie bowiem, że Byk jest również najlepszym agentem Smiersz. Co więcej, 007 uświadomił sobie - tropiąc go od jazzowych klubów Harlemu aż po wyspy Karaibów - że Pan Byk jest także najgroźniejszym przeciwnikiem, z jakim kiedykolwiek przyszło mu się zmierzyć.

Ian Fleming
Według Esy: Książka grzecznie czekała na mojej półce już od dłuższego czasu, aż wreszcie nadeszła pora, żeby ją przeczytać :) Do tej pory Jamesa Bonda znałam tylko i wyłącznie ze starszych i nowszych filmów o jego przygodach, dlatego z prawdziwym zainteresowaniem sięgnęłam po powieść - w końcu nie ma to jak po całym tygodniu pracy wypocząć w towarzystwie agenta 007. Niestety z przykrością muszę stwierdzić, że przynajmniej ta część przygód Jamesa Bonda nie spełniła moich oczekiwań... 
Byłam przekonana, że skoro książka liczy 240 stron, będzie się ją czytało bardzo przyjemnie i... szybko, a rosnące napięcie nie pozwoli mi się od niej oderwać... Cóż... Nic bardziej mylnego. "Żyj i pozwól umrzeć" udało mi się przeczytać tak szybko tylko dlatego, że postawiłam sobie za cel skończyć ją w jedno popołudnie. Gdyby nie to, pewnie męczyłabym ją troszkę dłużej. Początkowo książka zapowiadała się na ciekawą, ale z każdą kolejną stroną czułam się coraz bardziej rozczarowana - nie trzymała mnie w napięciu, a cała akcja w moim odczuciu była za bardzo "rozciągnięta". Może nie jestem do końca obiektywna, bo lata oglądania filmów o agencie 007 robią swoje, jednak z całą pewnością nie jest to pozycja, którą będę pamiętała latami :) Ot - całkiem przeciętna książeczka, w której próźno szukać świetnego klimatu. 
Nie chciałabym jednoznacznie przekreślać książki, bo wiem, że z całą pewnością znajdą się osoby, które w serii o Jamesie Bondzie się zakochają :) Jeżeli o mnie chodzi, to chyba jednak pozostanę przy filmach, a akurat tą serię sobie odpuszczę - być może inne książki o przygodach agenta 007 są lepsze, jednak na dzień dzisiejszy nie mam ochoty tego sprawdzać. Troszkę się zawiodłam :)
Mieliście okazję zapoznać się z książkami Iana Fleminga?

środa, 16 października 2013

Esa vs. język angielski: Książkowe kanały YouTube ! :)

Nadeszła pora na nowy post z cyklu "Esa vs. język angielski" :) Mój cel? Pokazać wszystkim tym, którzy wątpią (a przy okazji i sobie), że nauka języka obcego może stać się prawdziwą przyjemnością i nie ogranicza się tylko i wyłącznie do nudnego wkuwania słówek! :)


Oglądanie seriali czy filmów w oryginale dla dużej części z Nas jest świetnym sposobem na oswajanie się z "mówionym" językiem, jednak nie oszukujmy się - nie zawsze mamy na to czas i nie zawsze chcemy zostać "pochłonięci" przez serial i spędzać z nim każdą chwilę, podczas gdy do zrobienia mamy masę innych, ważniejszych rzeczy (szczególnie teraz - w roku szkolnym i akademickim) ... Co wtedy zrobić? 
Dzisiaj chciałabym zwrócić Waszą uwagę na ciekawą alternatywę dla serialu czy też trwającego średnio 1,5h filmu... Wspomnianą przeze mnie alternatywę stanowią obcojęzyczne (w moim przypadku angielskojęzyczne ^^ ) kanały o książkach na YouTubie :) Możemy wybrać interesujących nas tzw. booktuberów i rozpocząć obcowanie z "żywym" językiem :D Filmiki zazwyczaj trwają ok. 10 minut, więc możemy je oglądać nawet wtedy, kiedy mamy naprawdę mało czasu :) Poniżej prezentuję Wam kilku moich ulubionych vlogerów opowiadających o książkach, ale oczywiście możecie również śledzić kanały, na których znajdziecie filmiki dotyczące tematyki, która Was interesuje :) Myślę, że w naszym przypadku jest to również bardzo dobry sposób na zorientowanie się co czyta się za granicami Polski :) 








Żeby nie było - nie tylko dziewczyny nagrywają filmiki o książkach :D 

niedziela, 13 października 2013

Stosik TANICH książek :)

Jeżeli trafi tutaj ktoś, kto nie czyta, bo twierdzi, że książki są za drogie i pieniądze woli wydać na coś innego, odpowiem mu, że jest w poważnym błędzie :) Jak widać po moim najnowszym stosiku, nowe (a nie używane) książki można upolować za naprawdę parę złotych :) ! Wiem, że miałam ograniczyć kupowanie nowych pozycji, ale jak można przejść obojętnie obok powieści przecenionej z ok.30 zł na... 2 zł ? :)
Zapraszam do oglądania :)



Mieliście może okazję przeczytać którąś z upolowanych przeze mnie pozycji? :)


czwartek, 10 października 2013

"Dziecięcym piórem" czyli ks. Jan Twardowski dzieciom :)

Tytuł polski: "Dziecięcym piórem tomy I-III"
Moje wydanie: 2008
Stron: 588
Autor: ks. Jan Twardowski - jeżeli jakimś cudem nie wiesz o nim zbyt wiele, kliknij TUTAJ :)


Treść: Ks. Jan Twardowski najbardziej lubił pisać dla dzieci. Prostym, obrazowym językiem mówił o zwyczajnym świecie: kwiatach, drzewach, świętach, wakacjach. Ze zrozumieniem patrzył na ludzkie słabości, nikogo nie oceniał ani nie potępiał. Ukazywał źródło nadziei, które wciąż warto odkrywać. "Dziecięcym piórem..." stanowi zbiór utworów ks. Jana Twardowskiego skierowanych przede wszystkim do dzieci, ale również do każdego z nas :) 

Według Esy: Myślę, że chyba strasznie trudno byłoby znaleźć osobę, która nigdy nie miała styczności z twórczością ks. Twardowskiego. Być może okazałoby się to nawet niemożliwe chociażby z tego powodu, że jego utwory czytane są na lekcjach języka polskiego zarówno w szkole podstawowej, jak i w liceum :) W żadnym razie nie mam zamiaru recenzować samej twórczości tego wielkiego mistrza słowa, ale chciałabym zwrócić Waszą uwagę na jedną z pozycji, w  której wydane zostały utwory ( oczywiście nie tylko wiersze ) skierowane do młodszego czytelnika. Zdaję sobie sprawę z Tego, że do "młodszych" czytelników raczej się nie zaliczam, ale lekturka tego tomiku była dla mnie ciekawym i bardzo przyjemnym powrotem do czasów dzieciństwa :)

ks. Jan Twardowski
Pozycja wydana przez krakowskie wydawnictwo M jest swego rodzaju zbiorem trzech tomików ks. Twardowskiego, stąd tytuł "Dziecięcym piórem tomy I - III" :) Jak możemy zauważyć na okładce, książka zawiera sporo lektur szkolnych, których posiadanie może przydać się szczególnie młodszym dzieciom, które nie tak dawno rozpoczęły swoją przygodę ze szkołą. 
Chociaż naprawdę bardzo bym chciała, nie mogę tego wydania opisać wyłącznie pozytywnie, ponieważ uważam, że obrazki w książkach skierowanych do dzieci odgrywają dość dużą rolę sprawiając, że dana pozycja wydaje się być... hmmm... o wiele bardziej sympatyczna :) Od razu Was uspokoję - ilustracje są. Tyle, że niestety szare, szkicowane ołówkiem, a myślę, że o wiele przyjemniejsze dla każdego oka byłyby takie pełne kolorów (szczególnie, że pozycja jest przecież skierowana do dzieci objętych obowiązkiem szkolnym...), w których towarzystwie czytanie byłoby z całą pewnością jeszcze przyjemniejsze.
Jeżeli chodzi o plusy tego wydania, to z całą pewnością na uwagę zasługuje papier, na którym wydana została książka oraz fakt, że utwory zapisane zostały pogrubioną, bardzo czytelną czcionką, która - jestem tego pewna - nie sprawi absolutnie żadnego problemu przy czytaniu.
Podsumowując, jeżeli nigdy wcześniej nie słyszeliście
o istnieniu tej pozycji, to warto zwrócić na nią uwagę. Twórczość ks. Twardowskiego dla dzieci w jednej pozycji - kuszące :) Kuszące tym bardziej, jeżeli w Waszym domu znajduje się mały czytelnik :)









Za książkę dziękuję:

poniedziałek, 7 października 2013

"Dziewczyna o szklanych stopach" czyli love story dla miłośników Haruki Murakamiego :)

Tytuł polski: "Dziewczyna o szklanych stopach"
Tytuł oryginalny: "The Girl with Glass Feet"
Pierwsze wydanie polskie: 2009
Pierwsze wydanie: 2009
Stron: 295
Autor: Ali Shaw - jeżeli chcesz dowiedzieć się o nim czegoś więcej, kliknij TUTAJ.


Treść: Dziwne rzeczy dzieją się na odległym, mroźnym archipelagu. Niezwykłe, skrzydlate stworzenia latają nad skutymi lodem mokradłami, zwierzęta-albinosy kryją się w ośnieżonych lasach, białe meduzy jarzą się w głębinach oceanu. A Ida MacLaird powoli zamienia się w szkło... Midas Crook stroni od ludzi. Z pasją uwiecznia na fotografiach swój czarno-biały świat. Dzięki Idzie odkrywa inne kolory. Miłością chcą powstrzymać jej tajemniczą przemianę, jednak czas ucieka nieubłaganie...

Ali Shaw
Według Esy: Przyznam się bez bicia, że do przeczytania tej książki skusiło mnie hasło na okładce - "Magiczne love story dla miłośników Haruki Murakamiego", a także sam tytuł, który co tu dużo mówić rozbudził moją ciekawość... :) Sporą chwilę temu miałam okazję zapoznać się z ułamkiem twórczości autora "1Q84", która wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie, więc z tym większą ciekawością sięgnęłam po "Dziewczynę o szklanych stopach". Pomyślałam: "Jeżeli Ali Shaw został w jakimś stopniu porównany do Murakamiego, to warto zwrócić uwagę na jego opowieść i na własnej skórze przekonać się o wypływającej z niej magii oraz aurze niesamowitości". "Dziewczyna o szklanych stopach" to niezwykle "odurzająca" i przede wszystkim ekscentryczna historia młodej dziewczyny, która zaczyna zamieniać się w szkło... Opowieść o tej równie tajemniczej, co fascynującej przemianie jest jednak z całą pewnością czymś więcej niż przypadkowym "zabiegiem", który do lektury nie wnosi nic poza tym, że... jest. Chyba nie ma takiej osoby, która nie miałaby okazji przekonać się o tym, że szkło jest bardzo kruche i delikatne z jednej, a zimne i w pewien sposób odpychające z drugiej strony. Ida, czyli główna bohaterka tej magicznej opowieści nie bez powodu zamienia się właśnie w szkło.
 Nie bez powodu dzieje się to także w momencie, w którym na swojej drodze życia spotyka Midasa - chłopca, który bardzo chciałby, ale niestety nie potrafi kochać, a świat postrzega przez obiektyw aparatu. Ali Shaw ukazuje nam przekleństwo zamiany w szkło jako swoistą metaforę uczuć, a może właściwie ich braku, którego możemy nabawić się w czasie naszego ziemskiego życia. Ida zamieniając się w lodową skorupę zaczyna uświadamiać Midasowi, że jeżeli nie pokona swoich słabości i nie odważy się jej pokochać, wkrótce może być już na to za późno. 
Odnoszę wrażenie, że porównanie Shawa z Murakamim jest sporym nadużyciem, jednak nie zmienia to faktu, że historia ma swój niepowtarzalny urok i że już od dawna nie spotkałam się z tak "oryginalną" opowieścią :) Podsumowując - polecam szczególnie osobom, które lubią klimatyczne, przesiąknięte aurą baśniowości i niesamowitości historie. 


piątek, 4 października 2013

"Książka na weekend" #8 ~ (4.10.2013r.)

W dzisiejszym odcinku z cyklu "Książka na weekend" mówię o pozycji, którą (tak jak wiele innych) udało mi się znaleźć w mieszkaniu w Krakowie, a która umila mi czas w tramwajach :) Muszę przyznać, że byłam naprawdę zaskoczona tym, że tak kultowy serial jakim bez wątpienia są "Czterej pancerni i pies" powstał na podstawie książki, z którą mam właśnie okazję się zapoznawać :) Zapraszam do oglądania :)


środa, 2 października 2013

"Bajki dla Marysi i Alicji" czyli zbiór bajek na dobranoc zarówno dla małej księżniczki, jak i księcia :)

Tytuł: "Bajki dla Marysi i Alicji"
Pierwsze wydanie: 2003
Moje wydanie: 2013
Stron: 207
Autor: Tomasz Sakiewicz - jeżeli chcesz dowiedzieć się o nim czegoś więcej, kliknij TUTAJ.


Treść: Książka jest zbiorem dwunastu współczesnych, ale w żadnym razie nie pozbawionych magii bajek. Ponieważ rozgrywają się w naszym świecie, pośród bohaterów takich jak my, mogą przydarzyć się każdemu z nas, pod warunkiem, że będziemy mieli dość wyobraźni i wrażliwości. Jest w nich wszystko co potrzeba, "aby bajka była bajką", ciepły humor, zwykła niezwykłość i ta odrobina goryczki, która sprawia, że opowieść ma smak naturalnej świeżości i nie przypomina w niczym literackiego hamburgera. 

Według Esy: Tym razem zapraszam Was na recenzję pozycji, która może zainteresować szczególnie osoby, które mają do czynienia z dziećmi, lub po prostu szukają ciekawej książki nadającej się na prezent :) "Bajki..." sprawdzałam na sobie i muszę stwierdzić, że rzeczywiście świetnie nadają się do czytania na dobranoc i co najważniejsze, są naprawdę ciekawe!


Za książkę dziękuję: