czwartek, 3 września 2015

"MOJA PODRÓŻ PO AZJI POŁUDNIOWO-WSCHODNIEJ. TAJLANDIA - LAOS" (Janusz Kolasa)

TYTUŁ: Moja podróż po Azji Południowo-Wschodniej. Tajlandia - Laos
AUTOR: Janusz Kolasa
WYDAWNICTWO: Novae Res
ROK WYDANIA: 2015
LICZBA STRON: 233

OPIS WYDAWCY: Janusz Kolasa opisuje swoją nieplanowaną podróż po Południowo-Wschodniej Azji. Pierwszy tom zawiera relację z podróży po Tajlandii i Laosie. Książka jest o tyle ciekawa, że autor stara się wchodzić między ludzi, zwiedzać nie tylko najbardziej popularne miejsca w obu krajach, ale też trafiać w rejony trudno dostępne, by zobaczyć życie zwykłych mieszkańców. Publikacja przyda się nie tylko komuś, kto przygotowuje się do podróży po tych krajach, chciałby obejrzeć najciekawsze miejsca, dowiedzieć się, jak szukać hotelu, transportu i jak się targować, lecz także temu, kto poszukuje dobrej rozrywki, a przy tym chce zakosztować nieco azjatyckiej historii i kultury. Wszystko wzbogacone jest licznymi fotografiami z podróży.

JANUSZ KOLASA: Z zawodu inżynier, a z zamiłowania żeglarz i podróżnik zafascynowany Azją Południowo-Wschodnią. Autor wielu reportaży oraz książki pt. "Dziennik z podróży po Indiach". Zwiedził wszystkie kraje tego regionu. Podróżując w pojedynkę odkrywa zakątki, do których rzadko docierają biali turyści. 

MOJA OPINIA: Zacznę od tego, że podczas upalnych dni lubię czytać książki, które przenoszą mnie do odległych, egzotycznych miejsc. Publikacje tego typu dają mi możliwość poznania określonego obszaru od zupełnie innej, nieoficjalnej strony. Jeżeli dodatkowo zawierają sporo fotografii, to przynajmniej na kilka godzin staję się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Za oknem może być oberwanie chmury a na mojej twarzy i tak będzie gościł uśmiech. Uśmiech odkrywcy. 
Jakiś czas temu zainteresowała mnie książka pana Janusza Kolasy. Pomyślałam, że opowieść o Tajlandii i Laosie zagwarantuje mi niesamowite wspomnienia z tegorocznych wakacji spędzonych na... leżaczku w jednej z podkarpackich wiosek. Cóż. Może kiedyś przestanę podróżować jedynie palcem po mapie i zobaczę kawałek świata. Póki co odwiedzam biblioteki i księgarnie, w których znajduję opowieści pachnące egzotyką ;).
Wobec relacji z podróży pana Janusza Kolasy mam mieszane odczucia. W żadnym wypadku nie neguję tego, że podczas czytania bawiłam się całkiem dobrze, ale jednak nie mogę nie wspomnieć o kilku "usterkach". Od literatury podróżniczej oczekuję przede wszystkim tego, że w ciekawy sposób pokaże mi obcy świat. Co rozumiem przez określenie "ciekawy"? Przede wszystkim lubię, kiedy autor książki tego typu poświęca w niej uwagę zarówno historii opisywanego regionu, jak i temu wszystkiemu, czego próżno szukać w przewodnikach. Zapomnianym miejscom, intrygującym ludziom, fascynującym, niepowtarzalnym przygodom. Jest tylko jeden haczyk. Wszystko to musi być idealnie wyważone i podane ze smakiem. Informacje o przeszłości danych miejsc nie mogą być nudne i encyklopedyczne, a przygody, jakie przeżył autor, powinny wzbudzać emocje.
Podróż pana Janusza Kolasy trwała trzy miesiące i - jak zaznacza sam autor - "była wynikiem nieodpowiedzialności kilku zdawałoby się poważnych facetów". Wszystko zaczęło się od informacji znalezionej przez pana Janusza w Internecie. Było to ogłoszenie o poszukiwaniu załogantów do przeprowadzenia polskiego jachtu z tajlandzkiego portu Phuket, do portu w Gdyni. Zlecenie zapowiadało się na prawdziwą podróż życia. Wkrótce, razem z kilkoma kolegami, pan Kolasa miał wylecieć do Tajlandii, jednak przez liczne i bardzo "zwyczajne" zawirowania losu... znalazł się tam sam, a potencjalna załoga jachtu zrezygnowała z rejsu. Samo życie. W każdym razie pan Janusz postanowił skorzystać z tego, że znalazł się w Azji i zaczął przyglądać się jej nieco bliżej. Oprócz odwiedzenia kilku znanych miejsc, całkiem przypadkowo dotarł również do kompletnie zapomnianych i nie dziwię się, że zdecydował się wszystko opisać i wydać w formie książki.
Jak udało mu się spisanie tego, co przeżył w Azji Południowo-Wschodniej? Moim zdaniem dość przeciętnie, choć oczywiście podziwiam autora. Za co? Za to, że przelał na papier wszystko to, co go spotkało. Sama niejednokrotnie marzyłam o tym, aby utrwalić własne wspomnienia z podróży. Do tej pory mi się nie udało :).
Książkę pana Janusza Kolasy czytało się przyjemnie i szybko. Szczególnie podobały mi się fragmenty dotyczące różnic kulturowych między Polską a Tajlandią i Laosem. Jeżeli lubicie publikacje poświęcone właśnie tej części świata, to raczej nie będziecie rozczarowani.
Dość kłopotliwe jest dla mnie ocenienie języka, jakim została spisana relacja, ponieważ mam przy sobie egzemplarz przedpremierowy, a więc nie poddany korekcie. Panu Januszowi zdarza się całkiem sporo powtórzeń i niejasności stylistycznych. Nie będę ich tutaj wymieniać, bo mam nadzieję, że korektor je wychwycił, jednak muszę przyznać, że zepsuły mi radość płynącą z czytania. Na przyszłość radziłabym panu Januszowi popracować nad warsztatem, bo ćwiczenia tego typu jeszcze nikomu nie zaszkodziły.
Kolejna kwestia to zdjęcia. Na szczęście w książce ich nie brakuje, co sprawia, że obcowanie z publikacją jest hmmm... "pełne". Kiedy je przeglądałam, od razu przypominała mi się opisana przez pana Janusza historia kupna aparatu. Nie będę jej teraz przywoływać, ale wierzcie mi na słowo - jest intrygująca :).
Podsumowując, myślę, że książkę "Moja podróż po Azji Południowo-Wschodniej" mogę polecić wszystkim tym, którzy mają ochotę poczytać o egzotycznym krańcu świata. Warto jednak pamiętać, że na półkach w księgarniach i antykwariatach znajdziecie wiele lepszych, ale też znacznie gorszych pozycji. To publikacja przeciętna, nie wyróżniająca się z tłumu, co oczywiście nie oznacza, że zła ;). Mam nadzieję, że autor będzie spisywał również swoje kolejne podróże, bo tego typu książki mają jedną istotną wartość - utrwalają obraz świata, który cały czas się zmienia.


wtorek, 1 września 2015

CZYTELNICZE PODSUMOWANIE SIERPNIA 2015





MÓWIĘ O:

*"Cudowne i pożyteczne" (Bruno Bettelheim)
*"Nawiedzony" (James Herbert)
*"Ekspozycja" (Remigiusz Mróz)
*"Z jednym wyjątkiem" (Katarzyna Puzyńska)
*"Okularnik" (Katarzyna Bonda)
*"Osobliwy dom pani Peregrine" (Ransom Riggs)
*"Mały bizon" (Arkady Fiedler)
*"Nie tacy oni straszni" (Federica Bosco)