niedziela, 28 grudnia 2014

RECENZJA: "Swobodna" (S.C. Stephens)

TYTUŁ POLSKI: "Swobodna"
TYTUŁ ORYGINALNY: "Effortless"
AUTOR: S.C. Stephens
PRZEKŁAD: Joanna Grabarek
WYDAWNICTWO: Akurat
ROK WYDANIA: 2014
STRON: 622

"Swobodna" to drugi tom cyklu "Bezmyślna". Tom trzeci, czyli "Niepokorna", pojawi się w księgarniach już w lutym.



OPIS WYDAWCY: Po wplątaniu się w trójkąt miłosny, który doprowadził do niszczącej zdrady i rozpadu jej poprzedniego związku, Kiera przysięgła sobie nie powtarzać raz popełnionych błędów. Jest zdeterminowana, by już nigdy nikomu nie sprawić tak ogromnego bólu, a zwłaszcza uduchowionemu, utalentowanemu mężczyźnie, który zdobył jej serce. Kiedy jednak ukochany Kellan wyrusza wraz ze swoim zespołem w trasę koncertową, która ma zapewnić mu przepustkę do świata sławy, dziewczyna zaczyna chwiać się w swoich postanowieniach... W "Swobodnej" poznajemy dalsze losy Kiery i Kellena, bohaterów bestsellerowej "Bezmyślnej". Młodzi ludzie uparcie dążą ku szczęściu, choć los nie szczędzi im trudnych prób. 
Zachęcam do zajrzenia na stronę autorki, gdzie znajdziecie m.in. odpowiedzi na najczęstsze pytania czytelników (KLIK).

MOJA OPINIA: Bardzo ciężko jest znaleźć czytelnika, który na pytanie o to, jakie książki lubi pochłaniać, odpowie krótko i zwięźle - "Wszystkie...". Zazwyczaj po tym jednym słowie następuje poprzedzone wahaniem rozwinięcie wypowiedzi, z którego dowiadujemy się, że nasz rozmówca nie przepada za typowym science fiction, a powieści historycznych unika jak ognia, choć oczywiście jeżeli nie będzie miał nic innego pod ręką, to skusi się i na nie... Jeżeli chodzi o mnie, to jestem czytelnikiem, który unika klasycznych romansów, dlatego zazwyczaj szerokim łukiem omijam w księgarniach regały z tzw. literaturą kobiecą. Pewnie w tym momencie w waszych głowach nieśmiało zaczyna kiełkować pytanie - "Dlaczego, skoro nie przepadasz za romansami, zdecydowałaś się przeczytać "Swobodną"?!". Myślę, że chciałam sprawdzić, czy moja niechęć do tego typu literatury nie była spowodowana po prostu tym, że do tej pory trafiałam na słabe pozycje. Cóż... Sprawdziłam i chyba jednak nie zostanę miłośniczką tego rodzaju książek.
"Swobodna" nie jest powieścią, o której mogę powiedzieć, że wciągnęła mnie od samego początku, ponieważ pierwsze trzysta stron okazało się męczące. Męczące nie ze względu na słaby styl S.C. Stephens, ale ze względu na... nudę wiejącą z kart powieści. Akcja zredukowana została do absolutnego minimum, a czytelnik raczony jest opisami dnia codziennego, które przeplatane są z fragmentami w stylu... "50 twarzy Grey'a". Rozumiem, że romans nie może się bez nich obyć, jednak trzysta stron utrzymanych w tym tonie to chyba lekka przesada. Kiedy miałam już ochotę rzucić "Swobodną" o ścianę (a nigdy tego nie robię), ze zdziwieniem odkryłam, że powieść zaczęła mnie wciągać... Druga połowa książki okazała się o wiele lepsza. Na jej kartach działo się sporo i choć część wydarzeń była przewidywalna, to jednak "Swobodną" czytało się przyjemnie i bardzo ciężko było mi się od niej oderwać. 
Główni bohaterowie, czyli Kiera i Kellan, nie wzbudzili mojej sympatii. Początkowo pomyślałam, że może to moja wina, dlatego podjęłam próby zrozumienia ich postępowania. Jak się okazało - daremne. W każdym razie "Swobodna" jest powieścią, która potrafi podziałać na nasze emocje. Denerwuje, wywołuje uśmiech, zaciekawienie. S.C. Stephens, według opisu zamieszczonego przez wydawcę, każdą wolną chwilę spędza na wymyślaniu historii pełnych uczuć i dramatycznych sytuacji. Jak mogłam się przekonać, dzięki temu wykształciła bardzo lekki styl. Styl, który ratuje "Swobodną" w moich oczach i pozwala mi zrozumieć, dlaczego powieści tej autorki stały się bestsellerami. W przeciwnym razie pewnie zraziłabym się do książki po kilkudziesięciu stronach i odłożyłabym ją na półkę, gdzie czekałaby na lepsze czasy...
Podsumowując, "Swobodną" polecam wszystkim tym, którzy szukają powieści na długie, zimowe wieczory. Z całą pewnością można przy niej wypocząć i przygotować się do czytania czegoś znacznie bardziej wymagającego. Jeżeli spodobała się wam pierwsza część cyklu, to myślę, że druga was nie rozczaruje, a wprost przeciwnie - rozbudzi apetyt na więcej ;).

wtorek, 23 grudnia 2014

"Opowieść wigilijna" czyli mój prezent dla Was! :)



Pewnie mogłabym stanąć przy choince i po prostu złożyć Wam bożonarodzeniowe życzenia, jednak doszłam do wniosku, że przygotuję dla Was coś specjalnego. Przez ponad rok prowadzenia kanału "Esa Czyta" poznałam wielu wspaniałych ludzi, którym chciałabym podziękować zarówno za ciepłe słowa, jak i konstruktywną krytykę. Żałuję, że nie mam możliwości złożenia Wam życzeń twarzą w twarz,dlatego też rezygnuję z oklepanych formułek typu "Wesołych świąt i szczęśliwego Nowego Roku", na rzecz krótkiego filmiku, który od początku do końca realizowany był z myślą o Was. Potraktujcie go jak kartkę świąteczną w wersji deluxe. Usiądźcie wygodnie i miłego oglądania! :)



poniedziałek, 22 grudnia 2014

RECENZJA: "Purpurowe gniazdo" (Bożena Kraczkowska)


TYTUŁ: "Purpurowe gniazdo"
AUTOR: Bożena Kraczkowska
WYDAWNICTWO: Novae Res
ROK WYDANIA: 2014
STRON: 121

OPIS WYDAWCY: Gdy Święty Mikołaj, znudzony dotychczasowym życiem, bierze urlop i znika w Zamrożonym Lesie, jego przyjaciele – królik Chrupuś, renifer Ramon i mały troll Trolek natychmiast organizują poszukiwania. W drodze bohaterowie zaprzyjaźniają się z leśnymi zwierzętami i dowiadują się od nich, dlaczego Zamrożony Las jest niemy. Okazuje się, że to sprawka Pięknej Zimy, która uwięziła w tajemnym miejscu wszystkie ptaki świata.Nasi bohaterowie muszą teraz zmierzyć się z podwójnym wyzwaniem – odnaleźć Świętego Mikołaja i uwolnić ptaki. Czy im się to uda? Mamy nadzieję, że tak. W przeciwnym razie dzieci na całym świecie nie dostaną prezentów, a lasy pozostaną nieme na wieki.


piątek, 5 grudnia 2014

RECENZJA: "Dziewczyna, która słyszała kolory" (Kelly Jones)

TYTUŁ POLSKI: "Dziewczyna, która słyszała kolory"
TYTUŁ ORYGINALNY: "The woman who read color"
AUTOR: Kelly Jones
PRZEKŁAD: Elżbieta Zychowicz
WYDAWNICTWO: Albatros
ROK WYDANIA: 2014
STRON: 464

OPIS WYDAWCY: "Synestezja to łączenie wrażeń odbieranych przez jeden ze zmysłów z doznaniami związanymi z innymi zmysłami. Dla jednych jest przekleństwem, dla innych darem. Kolory słyszał malarz Wasilij Kandinsky, Paul Klee... i Hanna, pochodząca z bawarskiej wsi dziewczyna, która na początku XX wieku przybyła do Monachium. Jakąż ucztą dla jej uszu musiało być wszystko, co widziała w mieście będącym wówczas mekką malarzy rzucających wyzwanie tradycyjnej sztuce! I jak bardzo musiało boleć, gdy ten pełen barw i dźwięków świat okrył gęsty mrok, kiedy za sprawą zakompleksionego niedoszłego artysty i jego chorej ambicji dzieła twórców tej miary co Kandinsky, Paul Klee czy Franc Marc uznano za "sztukę zdegenerowaną", usunięto z niemieckich galerii i muzeów i skazano na zapomnienie. "