Nawet najradośniejsze osoby mają czasami gorsze dni. Jasne, że można dobić się wtedy jakąś powieścią, która wyciska łzy i powoduje, że czujemy się jeszcze bardziej przybici, ale pozwólcie, że zadam jedno pytanie: "po co?!". Czy nie lepiej spędzić czas w towarzystwie książki motywującej, pozytywnej, dającej siłę do działania, wiarę we własne możliwości? Jasne, że lepiej :). Dzisiaj chciałabym zwrócić Waszą uwagę na niezwykle sympatyczną pozycję, która z całą pewnością potrafi poprawić mi nastrój.
"Proszę mnie przytulić" to opowieść skierowana przede wszystkim do dzieci, ale jak widać... nie tylko, bo pokocha ją każdy dorosły, w którego ręce trafi. Książka sprawia (jakkolwiek dziwnie to zabrzmi), że zaczynamy "zauważać" najbliższe nam osoby. Przestajemy czuć się samotni i... mamy ochotę przytulić absolutnie wszystkich, którzy stają na naszej drodze! Trzeba tylko uważać, żeby nikogo nie udusić.
Mogłabym wymienić jeszcze kilka książek, które poprawiają mi nastrój, ale to właśnie opowieść Przemysława Wechterowicza robi na mnie od jakiegoś czasu największe wrażenie.
Na chwilę obecną wolę nieco doroślejszą literaturę. Ale być może sprezentuje tę książeczkę mojej bratanicy. Myślę, że się ucieszy z takiego fajnego prezentu :)
OdpowiedzUsuń